Jak płacić przy transakcji na rynku wtórnym

Wymiana doświadczeń, wzory dokumentów, sposoby prowadzenia biura nieruchomości, informacje bieżące, archiwizacja dokumentów, licencje, opisy programów do obsługi biur nieruchomości. Forum dostępne tylko dla użytkowników zarejestrowanych.
galined
Posty: 168
Rejestracja: 22 paź 2005, 21:41

Post autor: galined » 10 lis 2005, 18:34

W miesięczniku " Rynek Dolnośląski " nr 11 zamieszczona jest ciekawa rozmowa na temat stosowanych w praktyce sposobów rozliczeń pomiędzy stronami transakcji zawieranych na rynku wtórnym.

http://www.nieruchomosci.com.pl/fachowe ... INANSE.php

Zyczę miłej lektury.

lajkonik
Posty: 99
Rejestracja: 17 maja 2005, 21:57

Post autor: lajkonik » 13 gru 2006, 15:34

Dla uprządkowania forum dodaję ten artykuł w całości (źródło podane jest w poprzednim poście):

Przelew bankowy czy gotówka na stół? O tym, jakie są najbezpieczniejsze - dla obydwu stron transakcji - sposoby płacenia za zakup nieruchomości na rynku wtórnym rozmawiamy z Agnieszką Wąs z biura "Agna - Nieruchomości"


Jaką formę płatności najczęściej wybierają klienci kupujący mieszkania na rynku wtórnym? Czy wciąż do notariusza przychodzą osoby z reklamówką wypchaną banknotami?
Agnieszka Wąs: Transakcje gotówkowe zdarzają się coraz rzadziej. Jeszcze kilka lat temu rzeczywiście było tak, że do notariusza przychodziły osoby z torbami pełnymi pieniędzmi, potem te pieniądze w obecności świadków przeliczano, następnie podpisywano akt notarialny i strony się rozchodziły. Z jednej strony klienci czuli się bezpiecznie, bo każdy miał coś "w garści": kupujący akt notarialny, a sprzedający - gotówkę, ale mimo wszystko nie była to najbezpieczniejsza forma płatności. Zawsze istniała obawa, że w drodze do i od notariusza może wydarzyć się coś niespodziewanego, że ktoś może zostać kradziony. Ludzie bali się również fałszywych pieniędzy. U notariusza trzeba było przeliczyć sporo banknotów, a na pierwszy rzut oka ciężko jest odróżnić, czy pieniądz jest prawdziwy, czy fałszywy.

Czy była Pani świadkiem takiej sytuacji, że ktoś próbował zapłacić fałszywymi pieniędzmi?
Nam, na szczęście, to się nie przytrafiło. Przeważnie, w przypadku transakcji gotówkowej, wszyscy szliśmy do banku i przy kupującym wpłacaliśmy pieniądze przy okienku, żeby on w razie kłopotów jeszcze w tym uczestniczył. Był to pewien rodzaj zabezpieczenia, bo żaden oszust nie zgodziłby się na coś takiego. U notariusza dzieją się czasem przedziwne rzeczy: klienci negocjują warunki do ostatniej chwili, czasem obrażają się albo zmieniają zdanie i nie dochodzi do podpisania umowy. Ale nigdy nie spotkałam się z tym, żeby nie doszło do podpisania umowy z powodu fałszywych pieniędzy.

Z jakich powodów niektórzy nadal wolą płacić gotówką?
Przeważnie są to ludzie, którzy nie mają zaufania do banków albo do przeciwnej strony i wolą załatwić tę sprawę w obecności notariusza. Z drugiej strony zadziwiające jest to, że właśnie takie ostrożne osoby potrafią przynieść pieniądze w przezroczystej reklamówce i wszyscy po drodze widzą, co w niej jest. Transakcje gotówkowe powoli odchodzą już do lamusa. Przeważnie już tylko zadatki płaci się w gotówce, a przy umowach końcowych najpopularniejsze są jednak przelewy bankowe. Odbywa się to w ten sposób, że najpierw podpisujemy umowę u notariusza, a potem idziemy do banku i tam robiony jest przelew. Jeśli zdarzy się, że klienci mają konta w tym samym banku, to pieniądze praktycznie od razu albo najpóźniej do następnego dnia trafiają na konto sprzedającego. Kiedyś na przelewy trzeba było czekać kilka dni, teraz odbywa się to o wiele szybciej.

Czy klienci nie mają w tej sytuacji żadnych obaw, że po podpisaniu aktu nie dostaną pieniędzy?
Zdarzają się osoby, które najpierw chcą pieniądze, a potem dopiero ma się odbyć podpisanie aktu notarialnego, ale jest to wykluczone. Zawsze najpierw musi być podpisana umowa notarialna, a dopiero później następuje zapłata. Gdyby z różnych powodów nie doszło jednak do podpisania tej umowy, to jedyną szansą na odzyskanie pieniędzy byłby długotrwały proces sądowy. W akcie notarialnym kupujący dobrowolnie poddaje się rygorowi egzekucji, co oznacza, że w przypadku, gdyby nie zapłacił, te pieniądze można odzyskać bez procesu sądowego. Wystarczy pójść z umową do sądu, który bez żadnych rozpraw nadaje klauzulę wykonalności i komornik ściąga niezapłacone pieniążki. Co prawda nie zdarzyło nam się, żeby do takiej sytuacji doszło, ale takie zabezpieczenie istnieje.

Jakie są inne możliwości zapłaty za mieszkanie? Czy są chętni na czeki potwierdzone?
Ludzie boją się czeków. Nie jest to popularna forma zapłaty, chociaż parę razy zdarzyły nam się takie transakcje. Za taki czek trzeba zapłacić, zablokować pieniądze. Najpopularniejsze są jednak przelewy i gotówka. Jeżeli transakcja jest zawierana przez młode osoby, które codziennie mają do czynienia z komputerami i posiadają konta internetowe, bardzo często zdarza się tak, że wykonują przelewy już u notariusza, za pomocą komputera. Wtedy wszystko odbywa się niemal jednocześnie: podpisanie aktu i zapłata.

Czy można pieniądze zdeponować u notariusza?
Notariusze niechętnie zgadzają się na to, ale jest kilku we Wrocławiu, którzy to robią. W tym przypadku trzeba dodatkowo podpisać umowę depozytową i od tej czynności notariusz też pobiera opłatę. Na Zachodzie w podobny sposób zawierane są transakcje finansowane z kredytu. Tam wszystko przechodzi przez prawników - pieniądze wpływają na konto notariusza czy adwokata, a ten po podpisaniu aktu notarialnego je wypłaca. Kiedyś mieliśmy kredyt z Anglii i właśnie tak to się odbywało. Z kolei u nas pieniądze pochodzące z kredytu przelewane są w ten sposób, że najpierw musi być podpisana umowa notarialna, a potem kredytobiorca ma jeszcze kilka warunków do spełnienia (np. ustanowienie hipoteki, ubezpieczenie mieszkania) - tu różne banki mają różne sposoby wypłacania. Niektóre banki wypłacają pieniądze od ręki, po przedstawieniu aktu notarialnego, a na wszystkie formalności zostawiają czas np. dwa tygodnie, ale są to banki w mniejszości.

Który ze sposobów płacenia za zakup mieszkania wydaje się Pani najbezpieczniejszy?
Uważam, że najbezpieczniejsza jest płatność za pomocą pieniędzy pochodzących z kredytu, bo klient kupuje już z podpisaną umową kredytową, kiedy ten kredyt został przyznany. W takiej sytuacji już w umowie kredytowej może być powołane konto sprzedającego. Umowa kredytowa jest również powoływana w akcie notarialnym łącznie z jej numerem i nie ma takiej możliwości, żeby pieniądze nie zostały przelane. Sam kredytobiorca nie dostaje tych pieniędzy do ręki, tylko są one bezpośrednio przelewane na konto sprzedającego z pominięciem kupującego.

A czy sami sprzedający mają zaufanie do takiej formy płatności?
Są klienci, którzy obawiają się kredytów, bo podpiszą akt notarialny, a nie widzą od razu pieniędzy. Jednak w tej chwili większość mieszkań jest kupowanych za pomocą kredytów i są one coraz większe. W ciągu ostatnich kilku lat wiele zmieniło się w tym temacie.

Czy zdarza się, że sprzedający sami "udzielają kredytu", czyli godzą się na odroczenie terminu płatności? W jakich sytuacjach tak się dzieje?
Czasami zdarza się na przykład, że ktoś buduje dom i potrzebuje pieniędzy na jego wykończenie, a do tej pory musi jeszcze gdzieś mieszkać. Wtedy najpierw sprzedaje swoje mieszkanie, dostaje za nie część pieniędzy, a resztę dopiero przy jego wydaniu. Z drugiej strony niektórzy zgadzają się na odroczenie wydania mieszkania, bo będą go potrzebowali dopiero po pół roku albo jeszcze później. Na przykład niektórzy rodzice już na wiosnę kupują mieszkania dla dzieci, które rozpoczną studia jesienią. W takich sytuacjach sprzedający obniża trochę cenę mieszkania, ale za to będzie mógł w nim zostać jeszcze przez dłuższy czas. Kiedyś mieliśmy taką sytuację, że termin wydania domu i zapłaty ostatniej części był wyznaczony po ponad roku. Z jednej strony byli to zamożni klienci, którzy nie chcieli brać kredytu bankowego, a z drugiej strony starsza pani, która nie była w stanie utrzymać ogromnego domu przez zimę i chciała kupić coś mniejszego. Kupujący jej dom najpierw zapłacili połowę, za którą ta pani kupiła sobie mieszkanko, po pół roku wpłacili kolejną część pieniędzy pochodzącą ze sprzedaży ich mieszkania, a po roku resztę, którą udało im się przez ten czas zarobić. Starsza pani była zadowolona, bo odpadły jej koszty utrzymania tego domu, a druga strona też była zadowolona, bo obyło się bez kredytu. Każde mieszkanie ma swojego klienta i jeżeli znajdą się dwie strony transakcji, którym określone warunki odpowiadają, to zawsze jakoś się dogadają.

ODPOWIEDZ