Strona 1 z 1

: 08 sty 2007, 10:46
autor: alexpand
Pierwsza sprawa spadkowa po śmierci pierwszego spadkodawcy , który zmarł dnia 11 Lutego 1975 r. odbyła się 10 Marca 1975 r.
W tej sprawie trzy uczestniczki postępowania przyjęły spadek w sposób prosty. Podczas rozprawy nie była podejmowana kwestia jakiegokolwiek testamentu. Natomiast wiemy o upoważnieniu podpisanym przez spadkodawcę dnia 11 Stycznia 1975 r. albowiem według prawa cywilnego jako współmałżonek , pierwsza współuczestniczka postępowania mogła dysponować całością domu mieszkalnego i sprzętem domowym do 3 miesięcy. Druga rozprawa spadkowa-(były dwie rozprawy), po śmierci drugiego spadkodawcy , która zmarła dnia 12 Marca 1993 r. odbyła się w Lipcu i Wrześniu 1996 r. Drugi spadkodawca dnia 2 Marca 1993 r. spisał testament w całości drugiej ze współuczestniczek postępowania. W tej sprawie w 1996 r. trzecia ze współuczestniczek postępowania spadkowego z roku 1975 , nie była uczestnikiem postępowania albowiem nie była obecna na pierwszej rozprawie i zgodnie z art. 149 Sąd powinien zawiadomić o następnym terminie rozprawy , czego nie uczynił. (pismo RPO).
Dnia 31 Sierpnia 2004 r. Sąd wydał postanowienie o sprostowaniu oczywistej omyłki pisarskiej w dacie śmierci spadkodawcy gdyż zamiast 11 Luty 1975 r. była wpisana data 11 Styczeń 1975 r. Na dodatek okazało się że pierwszy spadkodawca w sprawie spadkowej z 1975 r. pozostawił testament ustny w formie szczególnej . Wiadomo że głównym uwarunkowaniem ważności testamentu ustnego w formie szczególnej jest obawa rychłej śmierci spadkodawcy. Data 11 Luty 1975 r. jest zbyt odległa od daty sporządzenia tego upoważnienia - 11 Stycznia 1975 r. aby jakikolwiek Sąd mógł uznać taki dokument jako testament ustny w formie szczególnej. We Wrześniu 2005 r. odbyła się trzecia sprawa spadkowa gdzie przynajmniej przerwalismy bieg terminu przedawnienia roszczenia o zachowek albowiem jednocześnie wystąpywaliśmy o unieważnienie testamentu uczestniczki postępowania. W uzasadnieniu Sąd II instancji po rozprawie apelacyjnej dnia 18 Stycznia 2006 r. stwierdził że moja matka jako uczestniczka postępowania z 1975 r. była na rozprawie i nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń co do błędnej daty śmierci wpisanej jako 11 Stycznia 1975 r. a pozatym minęło 30 lat od rozprawy . Wynika z tego że moja mama jako uczestniczka postępowania z roku 1975 , nie może już skutecznie podważyć tego testamentu. Przecież ten dokument w świetle prawa i wszystkich okoliczności , nigdy nie był testamentem. Ta "oczywista" omyłka pisarska ,w świetle testamentu ustnego w formie szczególnej , w rzeczywistości , jak mi się wydaje, nie jest oczywistą omyłką pisarską bo dotyczy istoty sprawy , czyli rozstrzygnięcia merytorycznego , a wobec tego nie jest oczywistą omyłką i postanowienie Sądu z dnia 31 Sierpnia 2004 r. nie jest , jak mi się wydaje sprostowaniem oczywistej omyłki pisarskiej , lecz zmianą całego postanowienia w części merytorycznej.
Moje pytanie brzmi następująco :
1.- Czy w wyżej opisanej sprawie , można jeszcze skutecznie wystąpić z wnioskiem o zmianę stwierdzenia nabycia spadku na podstawie tej "oczywistej "omyłki pisarskiej.
2.- Czy można dokonywać sprostowania oczywistej omyłki pisarskiej w tak istotnej sprawie jak data śmierci spadkodawcy i to w sytuacji gdy od tego zależy prawo do spadku . To jest być spadkobiercą albo nie być . Wynika niezbicie ,że w momencie spisywania tego dokumentu dnia 11 Stycznia 1975 r. spadkodawca żył jeszcze o cały miesiąc dłużej i w momemcie spisywania tego dokumentu nie zachodziła obawa rychłej śmierci spadkodawcy. To wygląda na ewidentną , straszną pomyłkę , przez co moja mama , jako trzeci ze współspadkobierców z roku 1975 , została całkowicie , bezprawnie pozbawiona prawa do spadku z mocy ustawy po swoim ojcu i zarazem pierwszym spadkodawcy.
3.- Czy sprostowanie oczywistej omyłki pisarskiej może dotyczyć istoty sprawy , czyli rozstrzygnięcia merytorycznego.
4.- Kto ponosi winę za popełnienie tej oczywistej omyłki pisarskiej w rozprawie z 1975 r. :
A.- współspadkobierca , który załóżmy nie dosłyszał w czasie odczytywania przez Sąd postanowienia , tego błędu w dacie śmierci spadkodawcy ?
B.- Czy to Sąd , popełniając tą omyłkę , powinien z urzędu naprawić ten ewidentny błąd bez szkody dla tego współspadkobiercy.
Uprzejmie proszę o pomoc i udzielenie mi odpowiedzi na powyższe pytania. Aleksander Duda

: 08 sty 2007, 21:44
autor: PiotrW
Co do ilości testamentów, spadkodawców i spadkobierców przyznam, że trochę się pogubiłem, bo post jest długi, opisujący obszerny stan faktyczny z wielu lat. Jeśli to możliwe proszę uściślić, kto konkretnie po kim dziedziczył i kiedy, jakie testamenty zostały spisane, kiedy, w jakiej formie i kiedy zostały ujawnione.

Jeśli chodzi o zagadnienie „oczywistej pomyłki pisarskiej” to, o ile dobrze zrozumiałem Pański opis sprawy, można nabrać uzasadnionych wątpliwości co do poprawności zastosowania przez sąd tej instytucji postępowania cywilnego. SA może poprawić oczywiste omyłki pisarskie, ale nie wszystkie. Poprawiać można tylko to co nie wpływa na treść wyroku. Jak pisze Przemysław Telenga w „Kodeks postępowania cywilnego. Praktyczny komentarz, Zakamycze, 2005, wyd. II.” : „W nauce panuje zgoda, że sprostowanie nie może prowadzić do odmiennego merytorycznego rozpoznania sprawy (np. w treści wyroku powództwo zostało oddalone w części, a sprostowanie ma prowadzić do jej zasądzenia) ani do zmiany mylnych ustaleń faktycznych lub błędnie wskazanej podstawy prawnej.”
Skoro fakt pomyłki w ustaleniu daty śmierci spadkodawcy ma tak duże znaczenie dla istoty sprawy to nie powinno to być prostowane z powołaniem się na oczywistą pomyłkę pisarską.

Kto ponosi winę za powstanie „pomyłki” tego nie wiem. Czy sąd otrzymał dokumenty z błędną datą, czy może ktoś w sądzie źle wpisał miesiąc śmierci spadkobiercy. Uważam, że sąd powinien już dawno zwrócić uwagę na ę pomyłkę i dążyć do jej poprawy. Niestety upływ wielu lat tylko skomplikował sprawę. Szkoda też, że spadkobierca nie powziął od razu informacji (nie usłyszał albo nie przeczytał) o powstaniu tego błędu. Po trzydziestu latach sądowi o wiele łatwiej zrzucić winę na spadkobiercę za to, że nie zabiegał o ochronę swoich interesów wcześniej.