Jak wygląda pożegnanie ze spółdzielnią?
Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem jest „dogadanie” się ze swoją spółdzielnią, a w razie potrzeby działanie na rzecz zmiany jej władz. Czy w Pańskiej spółdzielni aż tak źle się dzieje, że wolałby Pan założyć nową? Tak czy inaczej stopień formalności i czynności związanych z tworzeniem nowej spółdzielni będzie jeszcze większy i trwać to będzie dłużej, bo istotnym problemem będzie rozwiązanie wszystkich spraw własnościowych ze „starą” spółdzielnią. Osobiście nie słyszałem o przypadku stworzenia przez dotychczasowych lokatorów nowej spółdzielni.
Takie odpowiedzi urzędników ze spółdzielni są absolutnie niedopuszczalne. Członek spółdzielni ma prawo wiedzieć na co idą jego pieniądze i czy zasoby spółdzielni są dobrze zarządzane. Rozumiem, że jednej osoby łatwiej się pozbyć. Może zainteresuje Pan sytuacją innych lokatorów, a na pewno się okaże że nie tylko Pan „się czepia” .
Tak to jest z ludźmi, po prostu boją się – normalna sprawa. Poza tym każdy ma mnóstwo swoich spraw i może nie mieć czasu na zajęcie się tą sprawą. Najważniejszą sprawą w powstaniu ewentualnej wspólnoty będzie to czy w ogóle wszyscy lokatorzy chcieliby wykupić mieszkania na własność. Nie każdy ma na to pieniądze. Co do konkretnych kosztów działalności wspólnoty to najlepiej zorientować się na praktycznych przykładach. Może można poszukać w internecie jakichś adresów i zapytać to grzecznościowo ktoś odpowie?
Jeżeli ludzie nie są zadowoleni, a jednocześnie nie chcą niczego zmieniać to znaczy, że problem leży gdzie indziej. Może mają nadzieję, że w końcu sytuacja się zmieni bez ich interwencji albo tak jak już pisałem nie mają czasu na nic innego oprócz walki o byt swojej rodziny. Jeśli nic się nie będzie dało wskórać z lokatorami, a jednocześnie pan będzie się źle czuł w bloku należącym do spółdzielni to chyba nie pozostanie nic innego jak wybudować własny dom i być gospodarzem dla siebie.